Fakt, najczęściej kojarzy się go z debilowatymi komedyjkami, ale to niesamowity aktor dramatyczny.
Czytałem kiedyś o nim, fajny gość, wielki talent.
Aż szkoda że nie nie miał więcej okazji do grania dramatycznych ról niż tylko tych kilka wybranych z jego filmografii, bo to kolejny świetny aktor komediowy, który w wersji "na powaznie" jest zaskakująco dobry. A tu razem z Kate WInslet stworzyli niesamowity duet. Aż szkoda, że tylko Kate miała tyle szczęścia, że dostała nominację do Oscara za swoją role.
Dramat. Który na dodatek próbował być komedią. SF? Chyba z dupy Kaufmana. Carrey przypomniał sobie Ace Venturę. I ja to obejrzałem w całości na trzeźwo. Dramat.
Jim Carrey gra jak... Kate Winslet. Introwertyczny, nieśmiały, niepewny, skupiony na sobie,
Kate Winslet z kolei jak... Jim Carrey. Ekstrawertyczna, nadpobudliwa, hałaśliwa.
Jim robi jednak korzystniejsze wrażenie.
Ale oboje są zjawiskowi.