No właśnie ale... Film jak na swój sposób dosyć ciekawie odpowiada swoją historie i to mu wychodzi nie najgorzej... lecz gdyby nie "narrator" Ten film byłby Naprawde beznadziejny gdyż drugo-trzecioplanowe role są tak sztuczne, tak wyprane z jakichkolwiek emocji że ogladając ten film byłem wstanie sie nawet z ich niektórych reakcji zaśmiać bo to było żałosne... Jedynie w miare historia ratuje ten film wraz z "Narratorem" filmu...Więc dla kogo jest ten film? cieżkie pytanie lecz osoby które chodzą do kościoła w każdą niedziele, modlą sie jak tylko znajdą czas, to wydaje mi sie że takie osoby odnajdą w tym filmie "droge" a reszta ? reszta nie ma czego szukać w tym filmie :)
Wydaje mi się, że film nie jest tylko dla wierzących, bo nie trzeba wierzyć i modlić się (mieć w tym drogę, wyższy cel w życiu), by filmidło spodobało się.
nie no jasne, tylko czy np Ateista odnajdzie sie w tym filmie lub obejrzy go do końca ? owszem film może spodobać sie każdemu, lecz nie każdy ten film w pełni zrozumie i tutaj "ten film dla wierzących" bo moim zdaniem osoba nie wierząca może miec problem z tym filmem... Mam nadzieje ze nie pogmatwałem za bardzo ;)
Pozdrawiam
Nie pogmatwałeś, wszystko rozumiem. No właśnie ja jestem takim ateistą, obejrzałem film do końca i nie odebrałem go w sposób, w jaki zapewne osoba wierząca, ale w pełni zrozumiałem przesłanie i wartości, jakie ma ze sobą nieść. Jednak jako obraz, sam w sobie jest nudny.
Przykładowo mogę obejrzeć film propagujący nazizm, czy inne cholerstwo, którego nie pochwalam, ale jeśli zostanie zrobiony dobrze, to dam mu wysoką notę - bez względu, czy jestem za takim przesłaniem, czy nie.
Zgadzam się z Tobą pod wieloma względami. Film mógłby być odrobinę krótszy - zyskałby na tym bo faktycznie wlecze się momentami. Aktor grający główną rolę, zdecydowanie najlepiej grał. Reszta niespecjalnie, choć moją uwagę zwrócił przyjaciel głównego bohatera i ten emerytowany pastor co "nawrzucał" bohaterowi.
Sam film na pewno najbardziej spodoba się osobom wierzącym ale.. ja jako ateistka znalazłam w nim coś dla siebie. W moim odczuciu jest to film o sile miłości, walce z samym sobą, o tym, że czasem będąc skupionym na swoim bólu odrzucamy (z różnych powodów) tych, którzy chcą nam pomóc.