Początkowy zachwyt szybko przemija. Z przesadną dokładnością co do detali opisuje to dzieciństwo i szczególnie otoczenie i ówczesną popkulturę. To się nie sprawdza przy animacji, to nie ma tej dokumentalnej autentyczności.
No i jakby to nie jest film o ludziach, żaden człowiek właściwie nie ma tu swojego wątku, prócz ewentualnie głównego bohatera, do tego dziwne pomieszanie fikcji z fantazją po prostu nie funkcjonuje. To nie jest "Pierwszy człowiek", gdzie pierwsze kroki na księżycu podsumowywały losy bohatera, tutaj tak wszystko się dzieje samoistnie, a na końcu kończy i niby nic nie jest szczególnie irytujące, ale też szybko się traci uwagę.
Po takim reżyserze człowiek się więcej spodziewał.