Może brzmi to jak herezja, aczkolwiek jest to moim zdaniem najlepszy film o boksie. Jestem pod ogromnym wrażaniem. Pomimo wtórności puenty; dobro zwycięża, skromny kontra pyszny to jednak ten film ma coś w sobie. Do samego końca byłem przekonany, że nie będzie tu happy end'u.
Od strony technicznej nie mogę się niczego przyczepić, świetny montaż, wszystko ma ręce i nogi, no może troszkę ubogo jest ze ścieżką dźwiękową, aczkolwiek podczas filmu nie zwróciłem na to uwagi.
Crowe przyćmił wszystkich, jego rola wybija się i każdy pozostały aktor schodzi na dalszy plan, zdominował kompletnie ten obraz.
Świetny i jeszcze raz świetny film!
Nie przesadzaj z tym Crowem. Fakt, widac, że włożył całe serce do swojej formy i by wypaść wiarygodnie w scenach walki, jednak mam przeświadczenie, że włożył cały swój wysiłek, koncentrację i potencjał właśnie w sceny walki, a nie poza nimi. Bo poza ringiem jego kreacja jest na jedno kopyto, jednostajna, nawet nudna. Efektem tego niestety jest to, że nie dostał żadnej nagrody za tą rolę, a była taka możliwość i przyćmiła go rola jego promotora.
Chrzanic nagrody... Crowe zagral tu wysmienicie..szczegolnie w scenach gdzie nie walczy. Cheers.