Od dawna brakowało mi takiego filmu. Filmu spod znaku ryżu, zemsty i katany. Czuję się spełniony. Krew leje się strumieniami, ostrza furkoczą aż miło. Choreografia walk na wysokim poziomie. Obowiązkowe frazesy o zemście, honorze i generalnie rzeczach większych niż życie. Film jest długi ale odziwo nie czuć tego. Akcja mknie do przodu wartko razem z toczącymi się po ziemi kończynami odcinanymi wrogom przez naszego nieśmiertelnego zabijakę. On też co i rusz traci rękę czy nogę, ale od czego święte czerwie ze świętej lamy w jego krwi. Po drodze przyjdzie mu nawet walczyć z blond dzidzią z długą dzidą. Trupy wypełnią wam cały ekran a krew będzie spływała na podłogę. Reasumując jak ktoś lubi samurajską mangę z motywem zemsty, to tu dostanie ją w wersji aktorskiej. Jak dla mnie siedem.
Rzeczywiście film trochę trwa ale czas wydaje się sobie płynąć ciągle do przodu i po jakimś czasie następuje koniec. Zgodzę się z komentarzem z innego tematu, że przydałaby się tu ręka surowszego montażysty. Strasznie dużo machania katanami ale czy mamy bliskie ujęcia różnych kombinacji? Według mnie nie i kamerzysta umiejętnie unika takich ujęć. To jest na spory minus bo pojedynki na katany jest czymś nieodzownym w takich filmach, a wrażenie "machania na lewo i prawo" dało się tu odczuć. 7/10 to maximum ale też naciągnięte i myślę nad 6/10.