Zastanawiam się wciąż co ja obejrzałam. Szykowałam się na niszowy horror o duchach przodków indiańskich, a w ostateczności o powiedzmy jako takim slasherze, a dostałam... Boże, to nawet koło gniota nie leżało. Dno wszystkich den. Cały film oparł się na ćpaniu jakiegoś dziwnego korzenia, a potem ukazywał skutki bycia na haju. Przy tym było to tak idiotyczne, tak przerysowane, że aż chrzęściłam zębami. Reżysera razem z całą ekipą powinni zamknąć w psychiatryku, a już na pewno odebrać licencję kręcenia "horrorów". Chyba nie muszę dodawać, że odradzam to g##no.