Tak spojrzałem na te daty i kurde faktycznie. Sezon był tylko 1. Zastanawiam się czy nie zmienić przez to oceny na 9
Dla mnie 9 jest oceną idealnie dopasowaną, 10 jest dla czegoś perfekcyjnego jak house of cards
Obejrzałem do końca, ale tak jak mnie wku*wiał Light to jest nie do opisania :) Zacząłem z zapartym tchem ale potem już oglądałem, żeby skończyć. Ale od odcinka 25 to już mnie zaczął tak okropnie irytować, że z trudem przebrnąłem do końca. Liczyłem też na trochę bardziej zakręcone zakończenie bo to co zaserwowali było przewidywalne.
Ja kibicowałam głównemu bohaterowi, liczyłam na jego ostateczne zwycięstwo, że ze swoją dziewczyną będą rządzić światem, ich poświęcenie się opłaci, a finał mnie rozczarował i to bardzo.
Ci, którym żal było L nie powinni się smucić nadejdzie jego wierna kopia, która tylko zamiast zajadać słodycze układa kostki i puzzle. Nawet fryzura ta sama acz w innym kolorze.
To nie jest wierna kopia. L to była fascynująca postać przez to, jak dedukował, jak myślał. Jego przemyślenia, odpowiednie założenia; hipotezy i pytania wydawały się realne, bo tak właśnie powinno się myśleć, by odkryć prawdę. Near to nie jest wierna kopia, serial traci na realizmie, kiedy JSK jest zarządzane przez dziecko bawiące się zabawkami. Znikają też głębokie przemyślenia, a to był duży atut sezonu.
Pozdro dla tych którzy nie lubią przewidywalnych cukierkowych zakończeń. Dlatego kocham death note. Bo jest takie jakie jest a nie takie jakie sie chce żeby był. Gdyby L nie umarł czułbym niesmak.